Witam Was serdecznie...
w ostatnim poście pochwaliłam się Wam moim kruczkiem, który zostanie ze mną już do śmierci (no chyba, że stracę rękę w jakiś dziwnych okolicznościach rodem z filmu kategorii Y). W związku z tym chciałabym się z Wami podzielić najgłupszymi, moim zdaniem, tekstami, które musiałam przez pierwszy tydzień wysłuchiwać. Wszystkie są autentyczne i w sumie mogłabym ich napisać jeszcze więcej, ale wybrałam te, które najbardziej działają na nerwy...
Niektóre może nie są aż tak głupie, ale jeżeli słyszysz je dziesięć tysięcy razy, to masz ochotę odtwarzać swoją odpowiedź z dyktafonu, zamiast znów powtarzać te same słowa.
Zaczynamy...
1. "To prawdziwe...?" (nie, zrobiłam z gumy do żucia!)
Ten tekst zazwyczaj rzucają osoby starsze ode mnie (coś 35/45 lat), ale zdarza się, że słyszałam to od swoich rówieśników. Rozumiem, gdybym miała napis, sentencję, skład chemiczny proszku do prania! Ale coś na prawie całe przedramię, serio?! Zawsze mogłam wytatuować motylka albo słodkiego różowego kwiatuszka. To by na pewno do mnie pasowało...
A wracając, nie... to tylko taki tatuaż z Bravo (ach, pamiętam te czasy, kiedy było się małym gówniarzem i robiło się te tatuaże z gazet... PS: z tego co wiem, to teraz też jest moda na jakieś złote tatuaże z kartoników... emm... i tego chyba sobie nie robią dzieci w wieku 8 lat... Powiedzmy, że zostawię to bez komentarza)
2. Milion razy od każdej osoby: "A nie bolało cię????????" (widocznie nie na tyle, żeby przestać)
Za którymś już razem odpowiadanie: "Nie, to było nawet przyjemne..." było dla mnie równoznaczne z wyjawieniem byle komu "Hej, jestem sadomasochistką, lubię igły, lubię ból i lubię jak tatuażysta ryje mi bite 4 godziny igłą pod skórą... To przeżycie niemal duchowo-erotyczne". Tak się właśnie czułam, widząc ich wzrok na sobie. Hm, to wyglądało jakbym powiedziała coś tak dziwnego, a jednocześnie obrazoburczego, że po którymś razie dałam sobie spokój i po prostu mówiłam: "Trochę..."
Ale naprawdę co jest w tym dziwnego, że bolało mnie pod sam koniec tylko? Co jest w tym dziwnego, że ten ból był dobrym bólem, a endorfiny sprawiały, że był nawet bardzo przyjemny? Nie rozumiem, naprawdę...
Albo ja jestem dziwna, albo ludzie dookoła są jacyś nie tego...
3. "Znudzi ci się za 20 lat." (tak, bo rozmowa z tobą znudziła mi się, jakieś 5 minut temu...)
Moja sprawa czy mi się znudzi, czy nie... Każdy ma swój zmysł estetyczny i uważam, że będzie mi się podobał, nawet kiedy będę miała 80 lat.
A no tak! Jest jeszcze druga wersja tego zdania: "Jak będziesz z tym wyglądać, gdy będziesz miała 80 lat? Myślisz, że ładnie to będzie wyglądać, jak będziesz stara i pomarszczona?"
Myślę, że tak... To jest rysunek na moim ciele, więc co to kogo obchodzi, że stara babcia będzie miała kruka na przedramieniu? Co z tego, że może potem nie wyglądać aż tak super jak na młodej skórze?
Będzie mi przypominał młodość lepiej, niż niektórym wspomnienia z zarzyganych imprez, albo rozwalone po pijaku czoła.
4. "Będziesz tego żałować" lub w bardziej przyjaznej formie "Nie będziesz tego żałować?"
Nie będę... Od 2012 roku kieruję się zasadą, by niczego w życiu nie żałować. Dlatego czasem podchodzę do życia spontanicznie, bo każdy z nas ma mało czasu w życiu, a czasem zastanawiam się nad czymś, bo może być to decyzja warunkująca całe moje przyszłe życie.
Nie uważam, że to, iż zdecydowałam się na tatuaż ma być aż tak poważną decyzją, która przesądzi o moim caaaałym życiu. Bez przesady...
5. Mówisz komuś w żartach, że twój tatuaż jest wykonany z henny. Oczywiście masz pewność, że osoba się na to nie nabrała, zresztą sprawiała takie wrażenie... Za jakiś czas słyszysz: "Długo ci się trzyma". Myślisz - o co mu chodzi, do cholery. "No długo się trzyma jak na hennę". Jesteś załamany... "Ale to nie jest henna" - mówisz. "Aaa... to taki na stałe". Nie, na sezon...
To prawdziwa historia, niestety...
6. "To nie jest prawdziwy tatuaż, bo nie widać dziur po igle" (coś w stylu: to nie jest prawdziwy człowiek, bo nie ma pępka???)
To zdanie było skierowane do mojej (także) wytatuowanej koleżanki. Byłam przy tym i myślałam, że moja przepona wysiądzie ze śmiechu. Cóż... Nie ma dziury po igle - nie ma tatuażu.
7. "To ma tak wyglądać?" *wskazuje na łuszczącą się skórę, tudzież na ciemne cieniowanie, które rozjaśni się po zagojeniu*
Nie ma nic bardziej wkurzającego, niż teksty, nie poparte wiedzą na ten temat. Rozumiem, że ktoś może zapytać, czy to normalne, że tak się robi z tatuażem, etc. etc. Ale nie trzeba tego mówić tonem, mówiącym "hahaha, zjebał ci się tatuaż" (przepraszam za wyrażenie, ale taka prawda).
Łuszczenie jest prawidłowym i normalnym procesem podczas gojenia tatuażu, a kolory zawsze są ciemne - dopiero po złuszczeniu bledną.
Nie ma to, jak ta sama osoba, która uważa, że twój tatuaż jest zbyt ciemny, przychodzi do ciebie, gdy już całość się w większości złuszczy i mówi "Zblednął!" znów tonem, jak wyżej.
Jestem osobą względnie spokojną... No dobrze, nie jestem spokojna i po prostu mam ochotę wtedy walnąć takiej osobie przez łeb, albo nakłonić do przeczytania kilku chociaż zdań na ten temat.
8. "Ja to sobie bym nie zrobiła (takiego) tatuażu/ Nie dałabym tyle pieniędzy/ Bym żałowała/ Szatański tusz sprawiłby, że będę szatanistką/ Bóg by mnie nie kochał/ Rodzice by mnie wyklęli..."
Ehh, jedna zasadnicza kwestia: A CO MNIE TO OBCHODZI?! Miło, że uważasz mój tatuaż za fajny, ładny, dobrze zrobiony, ale nie każę ci tego mówić, nie każę ci go podziwiać, a krytykę mam gdzieś... no a to, że mówisz, że byś sobie nie zrobiła/zrobił i dlaczego nie, to jakoś mało mnie obchodzi, bo od razu wtedy wychodzi, że to ja będę żałować; że mam za dużo pieniędzy; że jestem szatanistką; bóg mnie nie kocha, a rodzice postrzegają mnie za potencjalne zło.
Podsumowując, chcesz zrobić tatuaż: fajnie! nie chcesz go robić: też fajnie! Ale nie musisz przez wyrażanie swojego zdania, przekazywać jakiś aluzji... Chociaż i tak mnie mało to obchodzi.
9. "Co na to twoi rodzice?"
Hm, moja mama jest zachwycona. Jest wręcz oczarowana malunkiem na moim przedramieniu. Tacie też się podoba. Nikt nic nie mówi...
Nie każdy musi mieć "typową matkę", która robi co niedzielę rosół, w piątek rybę i mówi, że tatuaż to: a) szatan, piekło i takie sprawy od wiecznego potępienia, b) więzienne dziary, skazanie, cele i takie tam, c) słodkim dziewczynkom nie przystoi mieć tatuaże...
10. MÓJ FAWORYT: "Będziesz mogła to zmyć?" (a głupotę też można zmyć?)
Nic dodać, nic ująć...
Posłowie:
To nie tak, że mnie denerwuje każde pytanie odnośnie tatuażu. Mogę o tym rozmawiać w inteligentny sposób i na poziomie. Nawet jak ktoś zapyta co to dla mnie oznacza, to mogę z nim o tym pogadać. Ale wysłuchiwanie jednego i tego samego ciągle i to od ludzi, z którymi może nie utrzymuję jakiś bliższych relacji jest po prostu denerwujące.
Bym zapomniała!
Jeżeli sami macie tatuaże i chcielibyście się podzielić podobnymi tekstami, to zapraszam - piszcie :)
Do miłego, wampirki ;)